To jedyny storczyk jaki udało mi się spowodować ,że zakwitł ponownie.Dziś niestety nie ma po nim śladu.Jak przekwitł wyniosłam go na korytarz i tam na gałązce po kwiatach wypuścił listki,niestety nie udało mi się ich uratować.Kolejną klapą jest jaśmin:))
Przyniosłam do domu a on do tygodnia zrzucił wszystkie kwiaty i parę liści.Dziś wygląda tak jak na tym dolnym zdjęciu.Mam nadzieję ,że uda się go uratować:))
Nie samymi klęskami człowiek żyje:)))
Pięknie rosną u mnie Pilee tzw pieniążki:)
Z takiej malutkiej biedronkowej bidy dochowałam się licznej rodziny:)))
Również druga bida biedronkowa rośnie i ma się całkiem dobrze:)))z maleńkiej palemki rośnie dziewczyna w górę jak szalona:))
Do kwiatów lubię niebanalne naczynia.Nie zawsze są to doniczki.
Od jesieni hoduję Monsterę:)jest to rozsada od mojej córki,dlatego nazywam ją córcia:))Wypuściła u mnie trzy listki czyli jest jej dobrze:))
Moje marzenie-monstera variegata:)))ale na głowę nie upadłam i nie dam 200 zł za sadzonkę:))niemniej bardzo mi sie podoba:)
Fiołek afrykański -kiedyś kwiatek niemożliwy do wyhodowania u mnie.Nie rosły i już.Dziś kwitnie już chyba czwarty raz:)
Tak samo miałam z paprociami,a dziś?Ile ja paproci przynosiłam do domu i każda do tygodnia lub dwóch padała:))
Kolejnym moim sukcesem są skrzydłokwiaty:)Też kupowane za grosze w sklepach nie zawsze ogrodniczych,ale chucham i dmucham i rosną coraz większe.Ten duży który będzie dopiero kwitł to była taka bida,że myślałam już go wyrzucić,ale on się zaparł i teraz pięknie rośnie:))
Epipremium scindapsus przyniosłam trzy maleńkie szczepki od bratowej a dziś sama go obcinam bo płożył by się po blacie kuchennym:))
No i mój asparagus pierzasty:))mój ulubieniec:)jego delikatność i forma jakby bonsai jest cudna:)staram się wycinać mu dolne listki żeby się nie zagęszczał za bardzo,bo potem szybko żółknie:))
Oleander,też taka bieda uratowana z biedry na wyprzedaży:))Jeszcze nie zakwitł,ale najważniejsze ,że nie zrzuca liści:)
Teraz Wam pokażę moje eksperymenty:)))
Wsadzam do ziemi co się da.Pestkę mango:)wyrosło ,puściło cztery listki a teraz wszystkie zrzuciło:))
To coś przywiozłam nasiona z Madery.Nie wiem co to jest,Jakiś owoc,bo na pnączu w ogrodzie gdzie mieszkaliśmy wisiało ususzone coś i w tym czymś były pestki.Pozbierałam ,przywiozłam i zasadziłam.
W lecie rosło w skrzynkach na balkonie,ale jak przyszła jesień to przesadziłam do doniczki i postawiłam na oknie.Nie zmarniało o dziwo i wygląda na pnącze.Myślałam,że to może marakuja?ale szukałam i nie znalazłam o takich liściach:))
To też przywiozłam z Madery.Trafiliśmy na festiwal kwiatów i sprzedawali cebulki różnych kwiatów.Wyglądało to jak kalia,ale teraz zrzuciło liście i czekam czy wyjdzie coś na wiosnę:)
Kolejna moja zajawka to sukulenty.A myślałby kto ,że łatwe w hodowli,nie potrzebują dużo podlewania,wsadzisz i rośnie:))nic bardziej mylnego:))już "zabiłam" dwa:(a z tej eszewejry zrobiłam kokodamę:))
Wysadzam też pestki awokado i na korytarzu rosną całkiem dobrze:)))
Każdy kwiat mnie cieszy:))
Trzykrotka wyrosła w skrzynce na balkonie:)musiała być z jakimś kwiatkiem ,wyjęłam,przełożyłam do doniczki bo przez zimę by na balkonie nie przetrwała a ta odwdzięczyła się sporym przyrostem:))
I tak jeszcze na zakończenie-moje kwiatki na balkonie.Wzeszłym roku na jesień kupiłam sporo różnych cebul,tulipany,żonkile,cebulice,śnieguliczki,przebiśniegi,krokusy.Wszystko to posadziłam,a dodatkowo wszystkie cebule które rosły w domu,czyli hiacynty,czy szafirki z uporem maniaka wysadzałam również do skrzynek.Rzadko się udawało żeby przezimowały i zakwitły,ale w tym roku zima była jaka była,no u nas troszkę parę razy posypało i nawet przymroziło,ale na szczęście nic się nie stało cebulkom i mam ogród na balkonie:)))to przedłużenie dużego pokoju szumnie zwanego salonem:))
Szafirki zakwitły przed krokusami a na ostatnim zdjęciu te niebieskie kwiatuszki to Litodora:)
Ten post powstał wbrew trudnym sprawom jakie dzieją się u nas i na świecie.
Trzymajcie się cieplutko i nie dajcie się:)uważajcie na siebie:))
Pozdrawiam Was cieplutko:)))