poszperałam w otchłani internetu za jakąś fajną,mądrą definicją i wujek google rozśmieszył mnie najbardziej bo przetłumaczył słowo ni mniej ni więcej jak "zaprawy obrane",wikipedia natomiast "gmatwanie,pomieszanie z poplątaniem"a słowo pochodzi z francuskiego i znaczy tyle co w nieładzie ,pospiesznie i jest to reguła prawa międzynarodowego dotycząca składania podpisów przez przedstawicieli państw na umowie międzynarodowej:)ale nie o to pele mele chodzi:))w rękodziele jest to tablica na notatki,ważne wiadomości które chcemy mieć "na oczach"ładnie wyeksponowane:)a kiedy moja nieoceniona skleroza sięgnęła zenitu postanowiłam zrobić sobie takie cudo:)no i oczywiście musi wyglądać schludnie bo nie tylko na moich oczach będzie,a całego rodu:)))
stara rama została najpierw pomalowana a potem postarzona odarciami:)
na lnie powstał haft wstążeczkowy,bukiet róż,przy czym od razu prostuję-niestety nie jestem taka zdolna i różyczki są gotowe zakupione w Pasmaszu:)))
moje są tylko listki i gałązki:)))
i teraz myślę -żadna wizyta terminowa mi nie umknie:)))
stoi sobie w towarzystwie zeszytu od Magdzi oraz małego obrazka z serduszkiem:)kiedyś do kompletu różanego wychaftowałam takie maleńkie serduszko a teraz zrobiłam z tego obrazek 3d:)))
I tak sobie dłubię:)w przerwach od pasteli nadal czerwienie,ale te powstają powolutku bo i hafty drobne i materiały na których powstają też drobniutkie:)))
Witam nowe koleżanki:)))dziękuję za miłe słowa które zostawiacie pod moimi postami:)))
pozdrawiam Was cieplutko:)))