Post będzie długi,proponuję kawusię ciasteczko i dużo czasu bo i moja historia...
..jest dosyć długa.Pierwszy haft,szkoła podstawowa.Pól wieku temu w szkole było coś takiego jak -prace ręczne,potem przemianowane na zajęcia praktyczno techniczne.Tam uczyliśmy się szyć ,gotować,haftować,robić na drutach,na szydełku,przybijać gwoździe itp.Chociaż powiedzenie uczyliśmy się to duuże nadużycie.Dziś wiem,że po prostu nauczycielki też wielu rzeczy nie umiały,jednak kazały przynieść materiał i próbować(a potem co ambitniejsi rodzice robili za nas pracę na ocenę,zresztą tak jest do dziś).W szkole średniej szyłam sobie ubrania i robiłam swetry na drutach,czasem na swetrze był wyhaftowany jakiś wzór bo wrabiać kolorów jeszcze nie potrafiłam.Potem zakochałam się w hafcie richelieu.Powstawały serwetki,obrusy,zazdrostki białe i kolorowe:)potrafiłam zarwać noc jak chciałam szybko coś skończyć.
A potem przyszła miłość do krzyżyków:)))
Moja pierwsza gazeta z wzorami:)Taka profesjonalna:))Jest rok 1980:)
Nie ma wyboru w kanwie,jedna gruba z metra,nici nie mają numerów,więc i te hafty takie siermiężne:))
Moje pierwsze:)
Nie nadają się do niczego,ale nie wyrzucam,bo pamiątka:))))Nie było gazet z wzorami,czasem jakiś pojawiał się w "Gospodyni"albo "Przyjaciółce".
Potem zaczynają się pojawiać gazety tylko z wzorami,nici zaczynają mieć numery.
1995 rok,
Z bieżnika z aniołkami został mi taki kawałek.
A ja coraz bardziej zakochuję się w hafcie.
Z tych haftów niestety nie zachował się żaden,wszystkie poszły do ludzi,ale uwielbiałam haft jednokolorowy.Potem powtórzyłam go jeszcze na kobietach w czarnym kolorze,na serii ptaków w czerwonym.
Pojawia się kanwa na podobrazia.To kanwa sztywna idealna na obrazy tylko trzeba w niej haftować tło,a ja nie wiedziałam pewnych rzeczy i haftowałam na niej np obrazki na poduszki:))efekt wyglądał tak:)))
Poduszki...wyhaftowałam ich w swoim życiu niesamowitą ilość:))To tylko niewielki fragment:))
Haft wychodził mi coraz ładniej,pojęłam,że trzeba krzyżyki stawiać zawsze w jedną stronę.Jeszcze nie jestem przekonana do tamborka,więc haftuję w rękach,ale przychodzi czas na obrazy.Największy,reprodukcja holenderskiego malarza,haftowany dwoma nitkami na drobnej kanwie(18ct)
Mój jest tylko haft,oprawa właścicielki bo jest to pierwszy obraz zamówiony przez zaprzyjaźnioną osobę.Nie haftuję na sprzedaż,bo jest to nie zapłacona praca.Haftuję dla siebie,dla przyjaciół na prezenty,ale tylko takich którzy wiem,że docenią pracę włożoną w haft.
Moje marzenie o własnym domku zaistniało w haftach domków,to niewielka ich kolekcja:)
Domek w zielonym paspartu to jeden z pierwszych,do dziś wisi u mojej cioci,jak zresztą wiele innych obrazków które ona bardzo lubi i naprawdę się nimi cieszy:)))
Kolejną moją fascynacją są słoneczniki.Wyhaftowałam ich bardzo dużo,obrazy,poduszki...i wszystkie rozdałam.Haftowałam je w bardzo trudnym dla mnie czasie i nazwałam je moimi łzami,bo niejedna spadła na haft,nie chciałam po prostu na nie patrzeć,żeby nie przypominały mi złych chwil:)))
Zostały tylko w gazecie i wzór z którego haftowałam:)))
No i w końcu przychodzi czas na bloga,chociaż wcześniej jest deccoria.pl,gdzie pokazywałam swoje prace,ale kiedy zaczęły się wstrętne kłótnie między dekoriankami po prostu odeszłam i założyłam sobie swoje miejsce.Na dekorii zachwyciłam się dekupażem,ale że haft jest ze mną zawsze,to połączyłam je razem:)Tu bombka z haftem w środku i gęsia wydmuszka wiercona z haftem:))
I teraz już na całego :)))Małe hafty moje ulubione serduszka i zawieszk:))
Haftuję małym zaprzyjaźnionym dzieciaczkom plecaczki do przedszkola:)))uwielbiam to zajęcie:))
Haftuję moje ulubione róże:)))
Potem pojawiają się całoroczne zabawy blogowe w których biorę udział.U Hanulka:
U Kasi i Uli-kartki i zawieszki:)
U drugiej Kasi -Kwiaty przez cały rok:))
Coraz więcej potrafię,coraz lepsze kanwy,coraz lepsze nici.Kiedyś haftowałam ariadną ale z chwilą kiedy zmieniła numerację zniechęciła się do niej i przeszłam na dmc chociaż jest dużo droższa.
W międzyczasie haftuję sobie do domku moją osobistą ścianę:)Najpierw jest różowa w róże ,ale kiedy pojawia się moja fascynacja porcelanką fajansową w kolorze biało niebieskim cały wystrój podporządkowuje się temu zbiorowi.
Pojawiają się hafty w kolorze biało niebieskim i teraz już jeśli będzie to haft dla mnie to tylko w jedynie słusznej kolorystyce:)))
I ostatnia moja miłość -krosno:)))Nie wiem jak mogłam haftować duże wzory na małym tamborku.Jakoś haftowałam,ale od ostatnich urodzin mam moje ulubione:)))
Po drodze było i szydełko i dekupaż,ale haft pozostał moim ulubionym zajęciem.Najbardziej lubię haftować wieczorem,czasem się zapominam i haftuję do drugiej w nocy.Chociaż wiem,że nie powinnam bo oczy coraz słabsze.Ze względu na oczy nie haftuję na płótnie nad czym bardzo ubolewam.Nawet z lupą w którą również zainwestowałam niestety się nie da:)))Nie haftuję również do szuflady i lubię haft użytkowy,chociaż obrus bardzo mi się podoba na stole,ale bym się nie zdcydowała przy moich "pultokach"..haftujesz rok, a oni zaleją go w sekundę:)))hah
Taka to moja historia zainspirowana przez Monikę:)))Tak szczerze to bardzo skrócona,ale jak macie ochotę poczytać więcej to zapraszam do poczytania bloga:))))Pozdrawiam Was cieplutko:))
Przepiękna historia i kawał Twojego życia, To zaszczyt mieć u siebie Twój haft. Bardzo Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńPiękna historia i bardzo przyjemnie się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam ogrom prac :)
szmat drogi za Tobą i wile jeszcze xxx do postawienia:)
OdpowiedzUsuńpięknie
Też miałam takie coś jak prace ręczne , oj jak to dawno było ... wzruszyłam się czytając Twój post !
OdpowiedzUsuńTyle tu pięknych prac pokazałaś, widać , że kochasz rękodzieło***
Piękna historia i przepiekne prace!!! Zauroczył mnie rower turkusowy na poduszce z koszem kwiatów i te sliczne woreczki dla dzieci....ale w ogóle cudnie tworzysz :)
OdpowiedzUsuńKawał czasu i piękna historia, ale przebija w niej miłość do swojej pasji, a widać to w pięknym postępie w pracach. Fakt "kiedyś" nie było materiałów, a teraz jest łatwiej, ale kunsztu w palcach nic nie zastąpi. Podziwiam Twoje hafty, podziwiam ich wykończenie i dbałość o szczegóły. Z przyjemnością będę to robić dalej. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńJak fajnie się Bożenko czytało, a zdjęcia prac piękne i jaka ich ilość :)
OdpowiedzUsuńPiękne historia :)
OdpowiedzUsuńJednym słowem, haft.......to Twoje życie. Pamiętam "prace ręczne", bardzo lubiłam te lekcje i moją pierwszą uszytą spódniczkę. Dobrze, że nie trzeba jej było ubrać, bo wtedy zamiast piątki, byłaby trójka, hehe.......Piękna historia Bożenko, a Twoje prace(nawet te pierwsze) wspaniałe. Oczywiście duże znaczenie mają tu też użyte materiały, ale zdolnych łapek nic nie zastąpi. Nieustannie podziwiam i gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno. Bożenko, szanuj kochana swoje oczy, bo są równie cenne jak ręce, jeśli nie bardziej, a pewnie jeszcze tyle pięknych haftów przed Tobą:)
OdpowiedzUsuńSentymentalna opowieść, taka prosto z cyklu " Z życia wzięte " i zaskakujące jak wiele z wątków przeplata się z moimi. Kiedyś rękodzieło to była " Droga przez mękę ", albo byłaś operatywna i umiałaś sobie radzić z tym czego nie było na rynku ( czyt. niczego nie było ), albo nie robiłaś nic. Prace ręczne, to coś na zasadzie " Uczył Marcin Marcina ". Same Panie nie umiały, ale UCZYŁY :) Chwała im za szczere chęci :) Moje pierwsze wzory były z niemieckiej " strick & schick " kupowanej w antykwariacie. Niestety, wszystko co robiłam szło w świat i nie mam z tamtych czasów nic. Dopiero w dobie internetu, najpierw gdy trafiłam na Talencik, a później założyłam bloga, chociaż dokumentuję swoje prace na zdjęciach, bo w domku nie posiadam prawie nic, jakieś mało znaczące drobiazgi. No dobra, bo to o Tobie miało być. Zachwyciłaś mnie wszystkim. Opowieścią i pracami. Szczególnie zachwyciły mnie woreczki do przedszkola dla zaprzyjaźnionych dzieciaczków. Kiedyś, jeśli się zgodzisz, poproszę albo o wzorek, albo o gotowy woreczek dla mojego Mikołajka w ramach wymianki , bo wpadłam jak śliwka w kompot :) :) :)
OdpowiedzUsuńUściski moja utalentowana imienniczko :)
Lata szybko biegną ale dobrze że coś po mich zostaje, coś co cieszy oczęta, rozczula i przypomina czasy te mniej i bardziej odległe.
OdpowiedzUsuńHortensje wspaniałe...
Pozdrawiam.
Bożenko! Piękny opis Twoich życiowych zmagań z haftem,Sporo tego zrobiłaś, Jak ja zaczynałam, To nie było żadnej kanwy jak dzisiaj , Tylko na szarym płótnie się wyszywało,Twoje prace są Urocze - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńPieknie opowiedzialas nam o swojej przygodzie z haftem, wspaniale, ze zachowalas te pierwsze hafciki, ten hortensjowy wianuszek jest cudny, tez mam ten wzor i chcialabym go kiedys zrobic:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBożenko moja przygoda z rękodziełem zaczęła się tak samo od zajęć technicznych w szkole i choć nauka to za dużo powiedziane to bakcyla i tak złapałam.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszej szkole nie ma nic z tych zajęć i też mam wrażenie, ze młodzież nie przejmie po nas pałeczki.
A Twoje prace zachwycają:)
pozdrawiam serdecznie
Piękna historia - widać postępy w pracach, ja tych moich pierwszych to już nie mam, ale u mnie tez zaczęło się od podstawówki
OdpowiedzUsuńPiękna historia i piękne hafty :)
OdpowiedzUsuńWspaniała historia okraszona zdjęciami prac od których nie mogłam oderwać oczu. Podziwiam cierpliwość.Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńSuper mi się czytało Twoja hafciarska historię. Spory dorobek masz. U mnie bardzo skromnie, ba ja taki niespokojny duch, ADH daje znać o sobie :-)
OdpowiedzUsuńZachwyca mnie od dawna Twój biało niebieski haft i motywy różane , które tez bardzo lubię.
Pozdrawiam
Wspaniała historia!!! Wiele cudownych prac powstało przez ten czas!!
OdpowiedzUsuńFascynują mnie krzyżykowe obrazy, sama też poczyniłam parę prób, ale mnie nie "zassało";-). To wina pozycji - przy hafcie momentalnie zaczynają boleć mnie plecy... Ale wiem, że jak każde rękodzieło - jest wciągające. Krzyżyk za krzyżykiem i jeszcze jeden... nawet mimo bolących pleców;-)
OdpowiedzUsuńPiękna historia w wielu miejscach podobna do mojej. Moja miłość do haftu również narodziła się w czasach szkolnych i wyszywałam na tym co było dostępne. Piękna ta Twoja zima i domki do których mam słabość. Ten w hortensjach wpadł mi w oko bo mam podobne w ogrodzie. Ostatni hafcik zachwycający.
OdpowiedzUsuńCudne wspomnienia, haft towarzyszy Ci przez większość życia, powstało mnóstwo pięknych prac, każda łączy się z jakimś wspomnieniem. To piękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Kochana czytałam z zapartym tchem i łzami w oczach. Tak wiele osiągnęłaś i cały czas się rozwijasz. Odwiedzanie Twojego bloga, to sama przyjemność. Jeszcze większą dziś była możliwość poczytania o twoich początkach i zapoznania się z tą niezwykle imponującą galerią.
OdpowiedzUsuńPs. Pozwolę sobie załączyć link do ciebie na FB. Niech i inni mają szansę zobaczyć twój piękny świat.
Oczywiście,możesz:))
UsuńFantastyczny post. Moja historia z haftem jest podobna, chociaż zdecydowanie z mniejszym dorobkiem. Też zaczynałam z mulinami bez numerków, przechodziłam fascynację haftem richelieu, większa cześć swoich haftów sprezentowałam. Imponująca galeria :) pozdrawiam Bea
OdpowiedzUsuńBożenko super post z wielką ciekawością go czytałam :).
OdpowiedzUsuńWidać jak na przestrzeni lat zmieniały się materiały do haftów ale i wzorki zyskały dzięki konturom na wyrazistości :).
Ja nie mam swojego pierwszego haftu. Wyrzuciłam go, choć trochę tego żałuję ... Były , to konwalie w koszyczku :).
Bardzo Wam dziękuję za tyle miłych słów:)))cieszę się,że post się podobał,następny będzie dopiero po moim powrocie z wakacji:)))buziaczki dla Was:))))
OdpowiedzUsuńWitaj Bożenko. Za sprawą Moniki trafiłam do Ciebie, by przeczytać Twoją wyszywaną opowieść. Jestem pod ogromnym wrażeniem poduszek- są przepiękne. Z przyjemnością będę do Ciebie zaglądać. Pozdrawiam. Monika.
OdpowiedzUsuńwitam w moich skromnych progach:))będzie mi miło jak zostaniesz na dłużej:)))
UsuńBożenko... ile dobra pokazałaś... mnóstwo pięknych prac !
OdpowiedzUsuńpodziwiam zdolności i wytrwałość
pozdrawiam :)
Jestem pod wrażeniem Bożenko, Twoich prac. Są piękne - nie umiem wyrazić słów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż załapałam się u Ciebie na cudowny "wspomnień czar". Bo jak inaczej nazwać to Twoje piękne wspominanie? Sama również przypominam sobie te dawne "prace ręczne" w szkole. To właśnie zapewne już wtedy zaszczepiono w nas te zamiłowania do przeróżnych prac. Pięknie ,że dysponujesz tak wspaniałymi pracami ze swojej przeszłości. GRATULUJĘ Ci serdecznie. Mnie najbardziej oczy uciekają do tego hafciku z rowerkiem:) Wszak uwielbiam jazdę na rowerze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
przeczytałam z zapartym tchem, piękna historia rozwoju twojej pasji i talentu. Niesamowite są te wszystkie prace i te poszczególne etapy. To historia samego haftu!! Ach... Nie dziwię się skąd twoje prace takie piękne :)
OdpowiedzUsuńMoc uścisków :D
Historia jak filmu, piękne praktyczne wspomnienia, wspaniałe prace, a ilość powala na kolana......pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńCiekawa historia Bożenko. Swietnie napisana i opatrzona zdjęciami pięknych prac. Twoje hafty zawsze mnie zachwycają. Masz wielkie zdolności, cierpliwość i wyobraźnię:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Fajnie się czyta Twoja historię. Wiele z tych wspaniałych haftów mogłam podziwiać w realu, a na kilka mogę codziennie spoglądać. Dziękuję Bożenko i pozdrawiam!!! :))))
OdpowiedzUsuńWspaniała historia! Az tętni miłością do haftu :) A tę z kolei widać w każdym stawianym przez Ciebie krzyżyku, Bożenko :) Wiem, bo niektóre Twoje dzieła mogę podziwiać osobiście :)
OdpowiedzUsuń