Stałą sobie na półce ,aż dojrzałam do przeczytania jej.Właściwie to dlatego,że w nowym sezonie teatralnym w moim mieście będzie wystawiana ta sztuka:)
Ciężko mi się ją czytało,parę razy miałam ochotę ją rzucić,ale chciałam mieć osąd nad nią,a żeby go mieć trzeba przebrnąć przez tomiszcze:)Nawet mój M się śmiał ,że jeszcze tak długo książki nie czytałam:)Potem znalazłam recenzje na portalu-lubimy czytać-i tu przytaczam Wam w całości komentarz PABLOPANA bo lepiej bym swojego odczucia nie opisała:))
"W posłowie Vladimir Nabokov przyznał, że rozpoczynał pisanie książki tylko po to, żeby mieć ją z głowy. Niestety, z perspektywy czytelnika kończącego "Lolitę" muszę stwierdzić, że zacząłem ją tylko po to, żeby mieć ją z głowy. Proces czytania nie był lekki. Sam pomysł na książkę, który musiał szokować w 1955 roku, dziś nie wzbudza większych emocji. Mnóstwo odniesień do osób i zdarzeń które nie są współczesne obecnemu czytelnikowi również nie ułatwiają lektury. "Lolita" jest 'pijana językiem', ale nawet ów piękny język na dłuższą metę staje się męczący i niestrawny. Książka jest bardzo nierówna, momentami czyta się z zapartym tchem, aby za chwilę mieć gorące pragnienie porzucenia tego postmodernistycznego bełkotu. Nieważne, czy postrzegamy "Lolitę" jako 'uwiedzenie starej Europy przez młodą Amerykę', czy jako 'uwiedzenie młodej Ameryki przez starą Europę', pewne jest, że lektura nie jest prosta i potrafi wystawić na próbę nerwy nawet najbardziej zaciętego czytelnika. Prototyp powieści był krótką (trzdziestostronicową) nowelą i być może szkoda, że autor na tym nie poprzestał. Rozwinięcie tego doskonałego pomysłu w powieść okazało się niewypałem, w którym forma przerasta nad treścią. Podobnie jak wielu czytelników dziwię się, że powieść Nabokova ciągle uważana jest za kanoniczną. Dowodzi to tego, że kanon powinien jednak podlegać uwspółcześnianiu, w przeciwnym razie zaczyna trącić myszką. "
Przytaczam tu w całości komentarz do książki PABLOPAN-ze strony-http://lubimyczytac.pl/ksiazka/141942/lolita
Wiem,że są filmy na podstawie książki,a ja pójdę do teatru z czystej ciekawości jak na scenie podejdą do tematu:)
Zgłaszam ją do międzyblogowego kącika czytelniczego:)
A na marginesie-poprosiłam mojego M żeby kupił mi colę :))
i tym optymistycznym akcentem pozdrawiam wszystkie blogerki:)))
Książki nie czytałam i szczerze mówiąc, nie mam na nią na razie ochoty.... Teraz latem, wolę bardziej lekkie i relaksujące pozycje :)
OdpowiedzUsuńAle fajna cola :)))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
nic nie straciłaś:)))
UsuńPo takiej recenzji, z całą pewnością po tę książkę nie sięgnę, nawet z powodu " by mieć z głowy", wolę coś lżejszego.
OdpowiedzUsuńTaką np. Colę z blogerką. Mężuś świetnie Cię docenił.)
nic nie stracisz:)
UsuńCzytałam "Lolitę" wieki temu. Nie jest to łatwa lektura ale zapadła mi w pamięć. Obejrzałam także film na podstawie książki i muszę powiedzieć, że bardziej mi przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńnajbardziej wkurzał mnie słowotwórczy słowotok autora ,po którym nie wiedziałam o co chodzi:)))słowa tworzone dla słów:))
UsuńZ tego co piszesz to książka jest nieciekawa. Podziwiam cię, że przeczytałaś ją w całości. Na pewno nie sięgnę po nią. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsam temat ciekawy,ale książka napisana chyba li tylko dla tworzenia słów:)))
UsuńCzytałam książkę i widziałam film . Wtedy zrobiły na mnie wrażenie. To takie cole są w sprzedaży ? Super :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsą:)różne napisy:))
UsuńWidziałam różne filmowe adaptacje tego dzieła. Książki przyznaję się szczerze nie czytałam i chyba tego nie zrobię, bo właśnie recenzje mnie zniechęcają.
OdpowiedzUsuńczasem naprawdę zanim się sięgnie po książkę dobrze przeczytać recenzje:))
UsuńHi, hi....fajne te napisy z Coli....ja dostałam "Żonę" :)
OdpowiedzUsuńmój szukał Bożena a znalazł Blogerkę:)))
UsuńPasuje jak ulał :)
UsuńSwietna butelczyna, ale za tym napojem akutat nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńA ksiazki nie znam. Ogladalam lolite alw nie wiem czy to film na podstawie tej samej ksiazki?!
na podstawie tej książki powstały dwa filmy:)
Usuńosobiście nie pijam,bo mi nie wolno,czasem traktuję jak odrdzewiacz:)))
Cześć Bożenko, nie czytałam "Lolity", obejrzałam jedynie film i tak jakoś odebrał mi ochotę na książkę, a mąż z colą zaszalał pozytywnie (choć jak moja poprzedniczka - nie przepadam za tym napojem), Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwiesz,ile czytelników tyle recenzji:))ja przytoczyłam akurat tą ,która jest najbliższa moim odczuciom:)))
Usuńczytałam wieki temu , bo w liceum i wtedy mnie przygnębiła, film z jeremym ironsem zreszta też- raz i wystarczy. Cola the best !:)
OdpowiedzUsuńczyli to nie tylko moje odczucia są zwichrowane:))))bo już myślałam,że skoro taki utytułowany autor to ja jakaś nie teges:)))))
UsuńBożenko również Ciebie pozdrawiam... świetna butelczyna z takim napisem...
OdpowiedzUsuńksiążki niestety nie czytałam...
jakoś tak mam, że jeśli mi nie podpasi to rzucam w kąt
ja też tak mam,ale tutaj się zaparłam:)))
UsuńW takich sytuacjach mówię, że autor delektuje się własnym słowem ;-)
OdpowiedzUsuńButelka-blogerka bardziej przypadła mi do gustu, choć zawartość też mnie nie kręci :-)
Szymon Majewski nazwał to słów cięcie-gięcie:))))
UsuńCo do książki podzielam wyrażane TU opinie.A Coli jak nie lubię, to chyba bym po taką sięgnęła:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ja colę traktuję jak odrdzewiacz:)))
UsuńPo książkę bym nie sięgnęła, ale po tę colę pewnie tak ;-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńdobry wybór:))
UsuńPo takiej recenzji książkę można omijać szerokim łukiem, albo odwrotnie, przeczytać :) Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńja się czasem porywam na wyzwanie:)))
UsuńPrzyznaję, że kiedyś "próbowałam" przeczytać Lolitę ale nie byłam tak dzielna jak Ty. Nie dotrwałam do końca :)
OdpowiedzUsuńhaha:)))
Usuńcoli nie praktykuje to nawet nie wiem ze takie cos istnieje :-D
OdpowiedzUsuń