U Kwiatożerców znalazłam wiosną przepis na lawendowy miodek,zapisałam w przepiśniku do zrobienia latem:)
ale lato jak to lato,marne było i lawenda też była marna,więc została ścięta do zasuszenia na bukiety,aż tu po pierwszym ścięciu pięknie odrosła i wtedy postanowiłam zrobić ten miodek,a raczej syrop.Potrzeba na niego 80 gram kwiatów,to akurat tyle..
i kiedy syrop się gotował już ostatni raz do zagęszczenia ja odwiedzałam Wasze blogi:))i tak trafiłam na bloga- a tam bezy z malinami i miodem lawendowym:)
)zapachniało aż do mnie,zauroczyłam się pięknymi zdjęciami i pomyślałam,że przecież mam białka w lodówce,więc spróbuję jeszcze raz ,ostatni zrobić bezę,a jak nie wyjdzie jeszcze ten raz to dam sobie spokój:)bo moich prób było kilka i żadna nieudana:))poczytałam wskazówki i do dzieła:))jakież było moje zdziwienie jak beza się udała:)))wreszcie wyszła!
syrop zgęstniał i został przelany do butelek:))
jest z nim trochę zabawy,bo trzeba pracę rozłożyć na trzy dni,ale warto jest znakomity,ma łagodny zapach lawendy,ale kolor różowawy od limonek:)
upieczone bezy-ja zrobiłam takie miseczki bezowe,do nich bita śmietana,owoce i całość polana kroplami syropu lawendowego:))
cudne słoneczne popołudnie:)książka,kawa i beza:)))mmm cóż trzeba więcej:))
oto przepis na miodek:
80gr kwiatów lawendy(same główki)
4 litry zimnej wody
4 limonki
cukier 1:1 z płynem
odcięte główki kwiatów wypłukać i zalać zimną wodą-odstawić na dzień w chłodne miejsce następnie przelać do gara gotować-od zagotowania ok godzinę,na ostatnie 15 min dodać sok z 2 limonek,zostawić napar na całą noc.
Następnego dnia odcedzić płyn i tyle ile płynu tyle dodać cukru,gotować 0k 3-4 godzin,potem znowu,pod koniec dodać sok z pozostałych limonek,przelać do butelek i gotowe:)))
a to już jesienna dekoracja z przeznaczeniem na zimę,a właściwie na święta:))
pozdrawiam Was cieplutko:)))
witam nowych gości:)mam nadzieję ,że zostaniecie na dłużej:))
właściwie miał być post o dekupażu,ale trafiła się beza ,więc jest beza:))a jeśli miały byście ochotę podzielić się ze mną Waszymi przygodami z bezą,albo macie pomysł jak zrobić żeby beza była śnieżnobiała to będę wdzięczna za komentarze:)))
aż poczułam tą lawendę ........ummmmmmmmmmmmmmm...
OdpowiedzUsuńtaaa:)))pachnie przez ekran:)))jak widzę lawendę też mam takie uczucie:))
UsuńGratuluję udanej bezy bo ja już nie próbuję:-).Syrop godny spróbowania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńfakt,pierwszy raz udana:))
Usuńteż czuję zapach lawendy...
OdpowiedzUsuńniestety nie mam jej... więc i smakiem muszę się obejść
kiedyś na targu sprzedawali lawendę świeżą w pęczkach:))
UsuńKto by pomyślał, że z lawendy tyle można zrobić :-)))
OdpowiedzUsuńma potencjał ten kwiatuszek))
UsuńBożenko ależ u Ciebie kolorowo , jesiennie i jak zawsze bardzo smakowicie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agatko:))
UsuńPyszności, mniam :) Butelka świetnie ozdobiona, bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńto naklejka z Retro feelings:))
Usuńdziękuje za przepis :-)
OdpowiedzUsuńLawenda ma cudny zapach to i syropek musi być pyszny
pozdrawiam
jakość zalezy od długości gotowania,część zrobiłam jako syrop a część zagęściłam jak miód i obie są rewelacyjne:)))
UsuńPiękne wprowadzenie w jesienne klimaty,o syropku lawendowym słyszę pierwszy raz i powiem ,że brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńMiłej soboty,pozdrawiam :)
niektórych dziwi używanie lawendy do jedzenia,ale ja polecam,dobrze przetworzona jest naprawdę pyszna:)))
UsuńGratuluję bezy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam i bezy i lawendę. Uciekam, bo ślinka mi cieknie :-)
OdpowiedzUsuńhaha :))rozumiem:))
Usuńtwoje pele mele jest fajowe ale taki syropek to tez chcę mieć Bożenko tylko nie mam lawendy - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńno to mamy problem,bo mój już zagospodarowany,ale jak jakimś cudem nazbieramy jeszcze lawendy w tym roku to Ci podeślę:)))
UsuńSame pyszności :P
OdpowiedzUsuńdziękuję:))
UsuńBożenko pięknie u Ciebie:)mam ogromną prośbę,Kondzio 1 października idzie do przedszkola i potrzebowałabym fajny worek na pościel itp. 50x60,masz zdolne łapki - czy mogłabyś mi go uszyć? napisz mi na priva - strozniak78@wp.pl buziaki
OdpowiedzUsuńnapisałam na priv:))
UsuńWarto zanotować.
OdpowiedzUsuńMoja lawenda ususzona
Pozdrawiam
można by spróbować z suszonej,w końcu się ją moczy:)))
UsuńWitaj Bożenko :) U Ciebie dzisiaj same pyszności :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Joasiu:))
UsuńNa przyszły rok szaleję z miodkiem lawendowym:) Narobiłaś nam smaka!
OdpowiedzUsuńpolecam:))
UsuńMiałam kiedyś probowac robic bezy ale jak wyczytalam, ze trza je 2h suszyc to odpuscilam
OdpowiedzUsuńte bezy piecze się ok godziny,po pół godzinie zmniejsza się temperaturę ze 130 do 120:)ja nawet zmniejszyłam do 100:))
Usuńja już lawendę wysuszyłam , ale przepis godny do zapisania , bezy też lubię
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńDawno temu robiłam bezy, pamiętam że najważniejsze było, aby suszyć je powoli i w niezbyt wysokiej temperaturze. Ciemne są po prostu od zbyt wysokiej temperatury.
OdpowiedzUsuńWypróbuję Twoją wersję syropu lawendowego, ja robię z małą iloscią soku z cytryny, a te limonki muszą być interesujące :)
mało cytryny zostawiam może kolor lawendy bardziej lila,bo cytryna jak i limonka powoduje,że wywar staje się różowy:)))
UsuńMniam! Wszystko wyglada przepięknie! Zapewne też tak smakuje:)
OdpowiedzUsuńNie piekę bezów, zawsze mi padają, albo przypalają :(
mnie do tej pory też Aniu:))nie chciała byś widzieć moje pierwszej porażki bezowej:)))
UsuńSzkoda że wszystką lawendę zasuszyłam, ale przepis zostawiam na przyszły rok. :)
OdpowiedzUsuńmoże watro wypróbować z suszu ,w końcu się kwiaty moczy:)))
UsuńBożenko, jesteś czarodziejką w kuchni:)
OdpowiedzUsuńzaraz tam czarodziejka:)))))chyba bardziej czarownica:)))))wszak miotła również w kuchni zaparkowana:))))hihi
UsuńMusi być pyszny- wyobrażam sobie...
OdpowiedzUsuńw przyszłym roku sobie obiecuję posadzić więcej lawendy to będzie więcej miodku:)))
Usuńcudowności!:)
OdpowiedzUsuńwitaj po przerwie:))))
Usuńbardzo ciekawie się zapowiada, aż jestem ciekawa tego syropu, kusisz oj kusisz :)
OdpowiedzUsuń