Ja nigdy nie miałam żadnego lęku,ale przyznam się Wam,że nabawiłam się lęku wysokości właśnie tam.
I to o dziwo nie w tych najwyższych górach,a na levadzie,ale to opowieść na kolejny post:)
Autem dojeżdżamy na wysokość 1818 mnpm na Pico do Arieiro.Po dojściu do punktu widokowego zapiera nam dech w piersiach.Mam wrażenie jakbym oglądała pocztówkę 3d.Jest wielkie łał!
Punkt widokowy JEST zarazem początkiem naszej wędrówki po górach.Stoki są przygotowane dla turystów,szlaki wyłożone kamieniami i niestety kamienne schody,setki schodów.
Schody idą raz w górę raz w dół,kawałek płaskiego i znowu schody:)Masakra.Często idą nad przepaścią,tak,że nie masz czasu na podziwianie widoków,bo musisz uważać żeby nie spaść w przepaść:)A widoki są przepiękne:)Góry są żółte od kwitnącego żarnowca,wzdłuż drogi na skałach rosną sukulenty,a na niewielkich skrawkach ziemi nad przepaściami kwitną storczyki górskie.
Po dwóch godzinach wędrówki w palącym słońcu mam dość i postanawiam wrócić na Pico do Arieiro.M wraca razem ze mną,też ma dość schodów.Moje góromaniaczki idą dalej same.
Zaprawione w bojach górskich,Ania zdobyła w zeszłym roku koronę gór polskich,a Paula zaczęła zdobywać dwutysięczniki tatrzańskie.My wracamy kolejne dwie godziny,a przed nimi dwie na Pico Ruivo i cztery z powrotem.Zdobyły i wróciły zmęczone ale zadowolone:))
Było bardzo męcząco ,ale warto:))
Jeśli komuś przeszkadza "spam"zdjęciowy niech omija mojego bloga przez kolejne kilka postów:)))
pozdrawiam Was cieplutko:)))
Z ogromną przyjemnością obejrzałam poprzedni post i z nie mniejszą jestem tutaj. Zazdraszczam podróży, choć nie wiem czy dałabym radę tyle kilometrów w górę i w dół zrobić(nigdy nie byłam dobrym piechurem). Dziękuję Ci bardzo za możliwość(choć tylko wirtualnie, ale jednak) zwiedzenia tak pięknych miejsc. Piękne zdjęcia i na pewno będziesz miała piękne wspomnienia. Czekam na kolejne relacje i gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTrochę się powtarzałam, z tym słowem piękne.........ale naprawdę jestem zauroczona
OdpowiedzUsuńwcale Ci się nie dziwię:)))ja nie mogłam wyjść z zachwytu przez cały pobyt na Maderze:)))
UsuńWspaniała przygoda . Ten i poprzedni post przeczytałam z chęcią. Urzekło mnie morze z hortensji i dzisiaj te piękne widoki . Miłego pobytu .
OdpowiedzUsuńmnie również urzekło to morze hortensji:)))chociaż właściwie powinnam napisać ocean:))))
UsuńAleż bym tam pochodziła. Uwielbiam góry i takie widoki.
OdpowiedzUsuńjest gdzie pochodzić:))i można się zmęczyć:))
UsuńI Madera, i taki klimat śródziemnomorski marzy mi się od zawsze, zwiedzać i łazić po tych zapierających dech w piersiach szczytach. Piękna wyprawa Bożenko... Pozdrawiam majowo! :)
OdpowiedzUsuńMaksiu,wbrew pozorom Madera nie jest droga:))zbieraj kaskę i jedź:)życzę Ci tego z całego serca:)))
UsuńAleż widoki... coś pięknego <3
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness:)
dziękuję:)ściskam również:)))
UsuńNiesamowite widoki! Czekam na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne to mało powiedziane:)))
UsuńBożenko, możesz być z siebie dumna! Ale widoki- boskie.
OdpowiedzUsuńjestem Basiu,jestem:)))
UsuńFantastyczne widoki, wspaniałe zdjęcia no i na pewno niezapomniane wspomnienia! Tylko te schody...
OdpowiedzUsuńschody są mordercze:))ale wszystko można przeżyć:)))
UsuńCoś dla mnie! Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia.:)
OdpowiedzUsuńtak myślałam:)))Ty jak te moje góromaniaczki:))))
Usuń