Nie samym czytaniem człowiek żyje:)
Nad morzem czasu dużo i jeszcze więcej pomysłów,a jak się zejdą babki pozytywnie zakręcone to pomysły przekuwają w czyn.
I tak powstała mała manufaktura pro zdrowotna,czyli produkcja wszelkiego dobra z róż.
Róże nad morzem rosną wszędzie więc szkoda było żeby takie dobro się marnowało.Zbierałyśmy płatki,pączki i owoce.
Z płatków zrobiłyśmy nalewkę,oliwkę do ciała i susz do herbatek.Pączki zbierałyśmy do ususzenie w całości do herbaty,a z owoców ja zrobiłam muś a dziewczynki suszyły obrane owoce do herbat i zrobiły nalewkę:)
Nasze zbiory:)
Oczywiście internet był w ruchu i wciąż któraś coś nowego wymyślała:)
Żółte to kwiaty dziewanny również zebrane na oliwkę:)
Dziewanna wykazuje działanie rozluźniające i przeciwbólowe, między innymi uśmierza ból związany z chorobami reumatycznymi, jednocześnie wyciszając i uspokajając.I to był powód dla którego zbierałyśmy również dziewannę.
Doszedł jeszcze skrzyp bo taki był piękny i w miejscu gdzie nie jeździły żadne auta,więc czysty.Również powstała z niego oliwka do olejowania włosów.Oliwka z róży ma również działanie nawilżające, zmiękcza i wygładza skórę
działa antyseptycznie i przeciwzapalnie ma kojące działanie na podrażnioną skórę ,rozjaśnia cerę i usuwa przebarwienia.Można ją stosować również do olejowania włosów:)Wykonanie jest proste,zalewamy zioło czy płatki oliwą z oliwek (u nas,ponieważ ma dodatkowe pozytywne działanie)i odstawiamy na co najmniej dwa tygodnie w ciepłe miejsce,my stawialiśmy na słonecznym parapecie.Po tym czasie zlewa się oliwkę przez gazę i stosuje do nacierania lub olejowania włosów.
Ja przywiozłam owoce pięknie dojrzałe ,wyczyściłam środki zalałam wodą z cukrem i gotowałam do miękkości owoców.Potem zmiksowałam i przetarłam przez sito,do słoików i jeszcze je parę minut pasteryzowałam.Mus jest cudownie gładki,pachnący:))
Pączki ususzone będą pachnącym dodatkiem do zimowych herbatek:)
Wcześniej z róży którą dostałam od koleżanki zrobiłam konfiturę z płatków,ale o niej już Wam pisałam,więc nie będę się powtarzać:)
Pięknie dziewczyny wróciłyście ubogacone.:) U mnie też straszna drożyzna, a i plony marnie się zapowiadają. Pozdrawiam Bożenko.:)
OdpowiedzUsuńOkropne:)jak żyć:)
UsuńZgadzam się, róża to samo dobro, widzę, że u Was zbiory się udały. ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńOj udały:)))
UsuńSuper przetwory narobiłaś.
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńWspaniałe przetwory w pięknie ozdobionych słoiczkach. Miłego weekendu 🍎🍒☺
OdpowiedzUsuńdziękuję ,wzajemnie:)
UsuńWspaniałe zbiory i przetwory :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńZbiory niesamowite i bardzo cenne. Nie znam się na roślinach na tyle, żeby takie specyfiki sobie porobić, no i dodatkowo mieszkam w miejscu poprzetykanym ulicami, dość ruchliwymi, więc i roślinki niezbyt dobre z takich miejsc..........Wiem, wiem, dla chcącego....itd. Ty kochana nawet na urlopie nie usiedzisz spokojnie..........hehehe. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńja to myślę,ze mam mrówki w krwi:)))a szkoda było nie skorzystać z róż z czystego miejsca i jeszcze z odrobina jodu:)))
UsuńU mnie jeszcze kwitnie, te pączki mnie zaintrygowały!
OdpowiedzUsuńBasiu,wrzucam pączek do zaparzanej herbaty co dodaje dodatkowego aromatu:)kusi mnie zrobić sobie samej całą herbatę według pomysłu Eliski z bloga "Utkane z marzeń".
UsuńZaraz tam luknę:-)
Usuńwspaniałe dary natury:)
OdpowiedzUsuńa od kogoś również dostałam różę:)))))
UsuńPrzyjemny, pracowity i jakże pożyteczny urlop. Nigdy nie suszyłam pączków róży. Szkoda, że u mnie już przekwitła. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńu mnie róża ma jednocześnie pączki rozwinięte płatki i owoce:)))
UsuńWspaniałe dary natury przywiozłaś ze sobą z urlopu :) cudna musi być taka herbatką z pąkiem rózy :) zaintrygowałaś mnie tym musem... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńmus jest super:))jeśli masz dostęp do owoców róży to zrób choć troszkę i spróbuj jaki ma smak:)))
UsuńDoskonale wykorzystałaś dary od Matki Natury. Różany olejek i inne przetwory wyglądają wspaniale :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio skupiłam się na mirabelkach. Powstały z nich soki oraz kilka dżemów.
widzę ,że i u nas mirabelki dojrzały:)muszę iść nazbierać i też zrobić:)
UsuńJestem u Ciebie pierwszy raz i trafiłam doskonale!
OdpowiedzUsuńI ja robię z róży nalewkę i cukier różany:)
Natura, to samo dobro i zdrowie:)
Zapraszam w moje skromne blogowe progi:)
http://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
Serdecznie pozdrawiam:)
nalewki też robię,ale cukru nie:)zawiodłam się na cukrze fiołkowym,więc już z różanym nie eksperymentuję:)))
UsuńWow! Jestem zadziwiona i zawstydzona nieco Twoją kreatywnością i produktywnością na urlopie!
OdpowiedzUsuńto wszystko z nudów:)))))
UsuńI to się nazywa owocny urlop :))) Dosłownie ;))))
OdpowiedzUsuńabsolutnie dosłownie:)))
UsuńAleż wspaniałości, też lubię zbierać, a potem przygotowywać rozne rzeczy☺ Róże są bardzo uniwersalne☺
OdpowiedzUsuńja żałuję,że u mnie róża nie ma takich dużych owoców:))
UsuńWiedziałam, że SAMO czytanie to nie w Twoim stylu, no i oczywiście miałam rację. Taki pracuś jak Ty zawsze wymyśli jakąś manufakturę, żeby OWOCNIE spędzić urlop :))))
OdpowiedzUsuńhahaha:)))jak Ty mnie znasz:)))
OdpowiedzUsuńPięknie wykorzystany czas i jeszcze zebrać takie "owoce". Na zdrowie :)
OdpowiedzUsuń